poniedziałek, 25 listopada 2013

na mediolańskiego jednorożca i inne zwierzaki / hunting for animals - The Unicorn in Milan


Większość już wie, ze każdy mój wyjazd zazwyczaj kończy się wizytą w tamtejszym ogrodzie zoologicznym. Ostatni wypad do Mediolanu wymusił na mnie znalezienie sobie jakiejkolwiek formy substytutu tego mojego upodobania, ponieważ najdroższe miasto Włoch nie ma żadnego zoo. Jedynie małe zapyziałe publiczne akwarium.


/A visit to a zoo is a MUST when I am travelling. No matter where. The last trip to Milan was different. There isn't ANY zoo in this most expensive city of Italy. So, I needed to find a kind of substitute for that.


Poza tym, wyjazd ten budził we mnie pewne obawy od samego początku. Bałam się, że porównując do innych miejsc będziemy czuli jakiś taki niedosyt. Zwłaszcza, że z takimi opiniami spotkałam się wśród wielu osób będących już w Mediolanie. I chyba na początku rzeczywiście tak było... Jednak widocznie sekretem jest znaleźć się we właściwym miejscu i we właściwym czasie, żeby odkryć całkowity urok tego miasta. Zaskoczyło w pełni pozytywnie (w przeciwieństwie do wyolbrzymianego wszędzie Paryża).

/Since the beginning, I was little afraid of this trip. I thought that because of comparison to other places we had visited, we will be rather disappointed now. Especially, when I heart those opinions from people that have already been in Mialn. And probably we were a little dissapointed at the beginning... However, I think that the secret to discover the charm of this city is to be in the right place and the right time. The city surprised us in very positive way (unlike exaggerated-everywhere Paris).

Wracając do zwierzaków... To może dziwnie zabrzmieć, ale pierwszym zwierzęciem jakie moje oczy ujrzały w Mediolanie był RÓŻOWY JEDNOROŻEC :) I to do tego w Galerii Vittorio Emanuele II, wśród Prady, Dolce & Gabbana, Versace i... (o taaak...) McDonald'a. Przycupnął sobie grzecznie na suficie.

/Getting back to animals... It might sound strage, but the first animal that I have seen in Mialn was a PINK UNICORN! And in the Galleria Vittorio Emanuele II, among Prady, Dolce & Gabbana, Versace and... (o hh yeeee...) McDonald. It was sitting calmly on the ceiling.



Pozostając w klimatach jednorożców. To nie był jedyny jaki znalazłam w Mediolanie. W kościele San Maurizio al Monastero Maggiore można zobaczyć fresk przestawiający Arkę Noego - z jednorożcami. Jak usłyszę od kogoś znowu, że magia, wampiry, zombi i cała ta reszta to wymysł sił nieczystych to zapytam o co zatem chodzi z jednorożcami w kościele :P

/But it wasn't the only unicorn that I met in Milan. In the church of  San Maurizio al Monastero Maggiore you can see the fresco of Noah's Ark - yes, with unicorns. Let somebody tell me know that vampires, magic, zombie etc. are creation of devil. What about the unicorns in church, then?!


W tym samym miejscu zobaczyłam również zad koński na ołtarzu. Muszę przyznać, artysta miał polot :)

/In the same church, I have also seen the horse's rump on the altar. What an imagination the artist had!


Wracając do fantastyki. Oprócz jednorożców wypatrzyłam także smoki na bramie Zamku Sforzów.

/Getting back to fantasy... Except the unicorns, I have also seen some dragons on the Castello Sforzesco's main tower.


Wracając natomiast do zwierząt kopytnych. Chyba najsłynniejszy kopytnym (także zwierzęciem w ogóle) jest byk na posadzce Galerii Vittorio Emanuele. A dokładniej, no cóż, mówiąc wprost -  jego męskie artefakty. Legenda głosi, że jeśli trzy razy obrócimy się na pięcie (a dokładniej obcasie) zatkniętej w bycze jaja, wrócimy jeszcze do Mediolanu jeszcze raz. To ta sama historia co z wrzucaniem monet do fontanny di Trevi w Rzymie - w obu przypadkach przyczynia się to do pewnego stopnia dewastacji tychże obiektów :) Biedny byczek...

/Getting back to hoofed animals...The most famous animal in Milan is The Bull on the floor of Galleria Vittorio Emanuele II. Precisely, his genitals:) The legend says that if you turn around 3 times putting your heel on bull's genitals , you will come back to Milan. The same story as one with Fontana di Trevi in Rome - both is a little bit devastating to the subject of the legend. Poor bull...


Pozostając w temacie kopytnych... Pchli targ wzdłuż kanałów w Navigli to było istne mydło i powidło, ale w pozytywnym sensie. Nawet konia trojańskiego można było znaleźć.

/Speaking of hoofed animals... The flea market along canals in Navigli has everything from soup to nuts, but in the positive sense. Even the Trojan Horse was there.


W tym samym miejscu występowały również osobniki nieco bardziej żywe:) Wiem, że niektórzy nie przeszliby obojętnie obok takiego psiaka.

/In the same place, you can also find some more natural animals like sleeping dogs:)


Będąc już przy zwierzętach domowych, nie sposób przeoczyć włoskich kotów. Mam momentami wrażenie, że koty we Włoszech są niczym gołębie w Krakowie. Są wszędzie. Zawsze jakiegoś się zobaczy. No i najchętniej to by coś zjadły... Poniżej zdjęcia z Zamku Sforzów - miejscówka przemyślana -  pełna turystów.

/Speaking of domestic animals... You can't overlook Italian cats. Sometimes I think that they are like pigeons in other cities. They are everywhere in the city. You can notice them any time. And all they want to do is eating. Below the photo taken in Castello Sforzesco - smart place for cats - there is lots of tourist.





Jednak największe wrażenie w Mediolanie zrobił na mnie cmentarz. Brzmi dziwnie. Ale dla samego błąkania się po Cimitero Monumentale pojechałabym tam jeszcze raz. I mimo wszystko nawet tam sporo zwierzaków. Są żywe okazy jak ten oto cmentarny czarny kot.

/The most impressive for me was Milan's Cimitero Monumentale. It might sound strange, but I could go to Milan even only to take a long walk in this cemetery. And even there, there are lots of animals like this black cemetery cat.


Oraz kotowate bardziej statyczne, dumne i niegroźne.

/There were also other proud and more static cats.



Także kombinacje lwów i ludzi w klasycznym sfinksie. Swoja drogą - grobowiec w kształcie piramidy i od razu można poczuć się niczym faraon.

/Also, there were combination of cats and people - the classic sphinx. Btw - the tomb like a pyramid and you can feel like a Pharaoh.

sphinx

Są też bardziej klasyczne przykłady "zwierzaków cmentarnych".

/Also, some more classic examples of  "tomb's animals".


A tutaj, jedna z tych sytuacji, gdzie patrzysz i na prawdę nie wiadomo co myśleć. Zgaduj zgadula - żywy czy sztuczny? A przede wszystkim - PO CO?!

/Here, one of these situations when you look at something and really don't know what to think. A guessing game - artificial or alive? Ant the most important, WHAT FOR?


Pozostając w klimacie sztucznych kociaków: nie wiem jak te figurki się nazywają, widziałam je już w paru miejscach i za każdym razem mnie rozczulają.

/Speaking about artificial cats...I don't know how these figures are called, but I have seen them in different places and they are so so so cute.


Wilczyca Kapitolińska w Mediolanie :) Czemu nie? Skłaniam się do wniosku, że bank na którego fasadzie ją wypatrzyłam, pochodzi z pewnością ze stolicy Włoch.

/Roman she-wolf in Milan:) Why not?! The conclusion is that the bank with this wolf on the façade must be originally from the capital of Italy.


Mieliśmy Rzym w Mediolanie, teraz ukłon w stronę Paryża... No i w sumie także Berlina. Takie 2 w 1. Ale przynajmniej i moje ulubione koniki się znalazły:)

/We had Rome in Milan, now we have Paris... combined with Berlin. 2 in 1. At least my favourites horses are there also :)


W parku Sempione oczywiście nie obyło się bez kaczek. Punkt obowiązkowy na każdej mojej mapie spacerowej. Widać było, że panowie już prawie zmienili ubarwienie na wojenno-godowe i błyskali zielonymi czuprynami:)

/In Parco Sempione of course I had found some ducks. The obligatory stop during my sightseeing:)



A na koniec krótki look na Acquario Civico w Parku Sempione. Małe, liche, ale za darmo i dla dzieci zawsze to jakaś atrakcja.

/And, at the end, a short overview of Acquario Civico in Parco Sempione. Small, rather poor, but for free and for sure an attraction for children.



Ogrodu zoologicznego w Mediolanie brak, ale chciałoby się rzec: "szukajcie a znajdziecie"!

/There is a lack of a zoological garden in Milan, but I can say "seek and you shall find" !



P.S. A brief overview of the trip to Milan HERE in English or TUTAJ po polsku




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz