wtorek, 17 grudnia 2013

na podglądacza kuchennego - "Dzień doberek!" / somebody is watching me...."Good Meowning!"


Od pewnego czasu czuję się prześladowana. Kuchnia przestała być już bezpiecznym miejscem i nie ma w niej prywatności. Krótka fotorelacja dlaczego tak się dzieje....


/For some time I feel as I have been stalked. The kitchen is no longer a safe place and there is no privacy. A brief fotostory about why this is happening ....




środa, 11 grudnia 2013

na WC kaczkę / Do you remember a Toilet Duck?



Chyba nie można się nie zgodzić z pomysłodawcami pewnego starego środka czyszczącego do toalet (WC Kaczka), że rzeczywiście wyglądał on dokładnie jak profil kaczki:)


/It is hard to disagree with the originator of some of the old toilets cleaner - Toilet Duck -  that it looks actually exactly like the profile of a duck :)

Jednym z ulubionych form spędzania wolnego czasu, oprócz odwiedzania wszelakich zoo, jest u mnie dokarmianie wszelakich zwierzątek - a że mieszkam prawie jak na wsi, to mam tu duże pole do popisu. Dzisiaj będzie o kaczkach. Niedaleko osiedla znajduje się mały stawik i rzeczka. A jeśli w Danii jest stawik to w 99% znajdziecie tam też kaczki. Tutejsze kaczki dokarmia taka masa ludzi, że zdążyły się już oswoić i można je po prostu karmić z ręki. Bardzo dobrze wiem, że jest to niewychowawcze.. no ale... one potrafią być tak słodkie, że ciężko się oprzeć ;)

/One of my favourite free time activities, except visiting all zoos, is feeding all sorts of animals - and since I leave in neighbourhood almost like countryside, there is much I can do here. Today, it will be about ducks. There is a small pond and a small river near my home. And if there is a pond and a river in Denmark, there will be for 99% also ducks. "Our" ducks are fed by so many neighbours that they have already got use to that and you can feed them directly from your hand. I know that it is inadvisable... but....They can be so sweet, that it's hard to resist ;)

piątek, 6 grudnia 2013

na Pingwinka Mikołajka! / best wishes from Santa Pingwinek


Teraz coś z innej beczki i wpasowujące się tematycznie w dzisiejszy dzień. Przestawiam Pingwinka Mikołajka! Pingwinek na przekór Matce Naturze lata i zwiedza świat. Więcej o Pingwinku wkrótce... o ile siła samomonbilizacji pozwoli :)


//Now, something completely different, however it matches perfectly today's day - Santa Claus is coming to town:) I present you the Pingwinek (en. little penguin) that despite the Mother Nature can fly and explore the world. More about the Pingwinek soon... if the strength of a self-mobilization will manage to last :)


penguin Christmas santa claus flying

wtorek, 3 grudnia 2013

z bliska na zaczepnego Kociaka / "Hello! I'm a cute Katinelis"

Dalej nie ma imienia, dalej mnie odwiedza, dalej zaczepia przez okno kuchenne. Pozuje do zdjęć lepiej niż niejedna szafiarka.


/The Kitten still hasn't got a name, it still visits me, and accosts me through the kitchen window. The Kitten poses for photo better than many fashion bloggers.





W ilości zdrobionych zdjęć pewnie też pobiłby niejedną szafiarkę ;) Koty zazwyczaj mają ludzi głęboko w poważaniu, więc się tak zastanawiam czy można wytresować kota do modelingu czy to u niego/niej jest po prostu naturalne... Czasem oczy oderwać nie mogę :)

/With the amount of photos made, it would also beat many fashion bloggers ;) Cats usually don't give a damn about people, so I wonder if it is possible to train a cat to be a model or it is just natural for The Kitten to act like that... Sometime I can't take my eyes of it! :)

piątek, 29 listopada 2013

na Królewne Śnieżkę i ostatnie podrygi jesieni w Mediolanie / Snow White and seven colours of the autumn in Milan


Ktoś kto widział Ostatnią Wieczerze w Mediolanie powinien wiedzieć, że bilety trzeba rezerwować przynajmniej kilka tygodni wcześniej - wtedy zapłaci się 6,50 EUR. Oczywiście bilety "combo" z różnych biur wycieczkowych i temu podobnych można dostać z dnia na dzień - cena 20 EUR wzwyż. Nigdy w życiu! Nie dajcie się w to wrobić:) Jako, że oświeciło mnie, że to w Mediolanie jest Ostatnia Wieczerza 2 dni przed wylotem, rezerwacja pojedynczych biletów była niemożliwa. Jednak poszperaliśmy trochę i wyszperaliśmy informację, że codziennie rano o 8.15 na miejscu sprzedawane są bilety, które nie zostały odebrane na dany dzień (jeśli takie się znajdą).


/Those who has seen The Last Supper in Milan know how hard it is to book a single ticket (6,5 EUR) in less then a few weeks before. Of course a combo ticket, that costs over 20 EUR, can be easily booked for the next day in many tours offices. Never ever! Don't get yourself caught up into this. I haven't been aware that The Last Supper is in Milan until maybe 2 days before our departure. Booking single tickets was impossible then. But we did our homework and found some information that each day at 8.15 am the museum office sells tickets, which had been cancelled,  for the same day (if there are some).

Pomysł zejścia na 7 na śniadanie w sobotę, by wyrobić się z dotarciem na miejsce na 8, aktywował we mnie morderczy instynkt. No cóż... Opłaciło się:) Bilety w NORMALNEJ cenie znalazły się na to samo popołudnie. Poza tym odkryłam jeszcze jedną prawdę - miasto o poranku, jesienią, bez tłumów turystów całkowicie inaczej wygląda i warte jest aktywowanie morderczego instynktu o poranku. A urok Mediolanu zmienia całkowicie. W pozytywnym znaczeniu! No a poza tym, wszędzie potem można zdążyć przed największymi kolejkami :)

/The idea of getting up for a breakfast at 7 am on Saturday in order to be at 8 am in that place has waken my "killer instinct". Still... It was worth it :-) We got tickets in a NORMAL price for the  same afternoon. But I has also discovered other thing. A city in the morning in autumn, without any hordes of tourists looks totally different and it is worth this killer instinct activation early in the morning. And the charm of Milan changes completely. In a good way! Besides all that you can reach any attractions before crowd will hit the place and queues will grow enormously.

Parc Sempione

poniedziałek, 25 listopada 2013

na mediolańskiego jednorożca i inne zwierzaki / hunting for animals - The Unicorn in Milan


Większość już wie, ze każdy mój wyjazd zazwyczaj kończy się wizytą w tamtejszym ogrodzie zoologicznym. Ostatni wypad do Mediolanu wymusił na mnie znalezienie sobie jakiejkolwiek formy substytutu tego mojego upodobania, ponieważ najdroższe miasto Włoch nie ma żadnego zoo. Jedynie małe zapyziałe publiczne akwarium.


/A visit to a zoo is a MUST when I am travelling. No matter where. The last trip to Milan was different. There isn't ANY zoo in this most expensive city of Italy. So, I needed to find a kind of substitute for that.


Poza tym, wyjazd ten budził we mnie pewne obawy od samego początku. Bałam się, że porównując do innych miejsc będziemy czuli jakiś taki niedosyt. Zwłaszcza, że z takimi opiniami spotkałam się wśród wielu osób będących już w Mediolanie. I chyba na początku rzeczywiście tak było... Jednak widocznie sekretem jest znaleźć się we właściwym miejscu i we właściwym czasie, żeby odkryć całkowity urok tego miasta. Zaskoczyło w pełni pozytywnie (w przeciwieństwie do wyolbrzymianego wszędzie Paryża).

/Since the beginning, I was little afraid of this trip. I thought that because of comparison to other places we had visited, we will be rather disappointed now. Especially, when I heart those opinions from people that have already been in Mialn. And probably we were a little dissapointed at the beginning... However, I think that the secret to discover the charm of this city is to be in the right place and the right time. The city surprised us in very positive way (unlike exaggerated-everywhere Paris).

Wracając do zwierzaków... To może dziwnie zabrzmieć, ale pierwszym zwierzęciem jakie moje oczy ujrzały w Mediolanie był RÓŻOWY JEDNOROŻEC :) I to do tego w Galerii Vittorio Emanuele II, wśród Prady, Dolce & Gabbana, Versace i... (o taaak...) McDonald'a. Przycupnął sobie grzecznie na suficie.

/Getting back to animals... It might sound strage, but the first animal that I have seen in Mialn was a PINK UNICORN! And in the Galleria Vittorio Emanuele II, among Prady, Dolce & Gabbana, Versace and... (o hh yeeee...) McDonald. It was sitting calmly on the ceiling.



wtorek, 19 listopada 2013

na zręczną robotę cz. 1 / the Kitten & the satelite dish vol. 1

Przyszedł długo oczekiwany dzień - ściąganie anteny satelitarnej z przymusu. Ulubiona sąsiadka 2 piętra wyżej zapragnęła zrobić sobie balkon... Trzeba było opróżnić okolice ogródka łącznie z anteną przytwierdzoną do elewacji. Listopad w Danii nie jest to najciekawszy miesiąc do robótek na zewnątrz... No, ale przybyła pomoc.


/The day has finally came - disassembly of the satellite dish. We had to act under constraint as the neighbour from 2nd floor wish to get a balcony and our garden became a construction site... We had to empty our garden, including with the elevation where a satellite dish was fixed. You need to know that November isn't the best month for working outside in Denmark... However, we got some awesome help.


Najpierw skromnie majster Kociak z przejęciem nadzorował poprawność wykonanych czynności z bezpiecznej odległości.

/Firstly, the foreman Kitten supervised the correctness of the performed actions with a full involvement but from a safe distance.



niedziela, 17 listopada 2013

na duński listopad / 50 shades of November


autumn tree red

Duński listopad - najbardziej traumatyczny z dwunastu miesięcy w roku. 6 dni w tygodniu człowiek czuje się jakby żył w norze Hobbita z powodu braku światła, snuje się bez celu przez cały dzień albo działa na automacie. 1 dzień w tygodniu wychodzi piękne czyste słoneczko na prawie lazurowym niebie i wtedy człowiek szaleje z radości jak dziecko na Mikołajki... Nigdy do tego się chyba nie przyzwyczaję i nie pojmę jak różnie może wyglądać wszystko dookoła tylko dlatego, że zaświeciło słońce.

/A Danish November is the most traumatic month of a year. During 6 days of a week, man feels like living in a hobbit's burrow because of the lack of a normal daylight, he walks around without purpose or acts automatically On the 7th day the sun comes and shines on the almost azure sky. Then, man becomes crazy active like a child that has eaten too much chocolate... Probably, I will never get used to that and I will never understand how everything might look sooo different only because the sun is shining.

piątek, 15 listopada 2013

na kocie mruczenie - początek / peeking kitten - the beginning

Godzina 10.00, środek tygodnia, pada... /10 AM, the middle of the week, it's raining...

Denmark Danmark dagpenge kontant arbejdslos unemployed washingmachine laundry

Standardowy widok w pralni. W Danii wszyscy (bezrobotni i na zasiłkach - w sumie jak ja teraz:P ) idą prać... Ty razem się zmobilizowałam i pranie wstawiłam jeszcze przed śniadaniem. Na szczęście ten widok zastałam jak już musiałam pranie tylko z suszarki wyciągnąć. Dumna mnie rozpierała!

/A standard situation in the laundry. All Danes do the washing at the same time... But this time I mobilized myself and went to the laundry before breakfast. Luckily, this scene (photo) I saw only after I had finished my own laundry. I was so proud!

Powrót do domu był jednak trudny, ponieważ nasz "osiedlowy" kociak podczepił się pod mnie i raźno przemaszerował ze mną cała drogę z pralni pod drzwi na klatkę. Nie dał mi wejść do środka bez jednoczesnego wpuszczenia go. Serce mi się krajało, jak tak opierał łapki na drzwiach i patrzał na mnie oczętami... No, ale nie mogłam. Ponad 5 min. zajęło mi prześlizgnięcie się niezauważoną do klatki (choć serce dalej się krajało), ale byłam twarda tym razem. 

środa, 13 listopada 2013

na halloweenowe zoo / Halloween Zoo

Jako, że z uporem maniaka odwiedzam wszystkie ogrody i parki zoologiczne gdzie się tylko da (biedni ci co ze mną podróżują) chciałabym stworzyć taki swój subiektywny ranking różnych zoo i safari parków... docelowo. Czy się zmobilizuję - zobaczymy.


Trochę spóźnione, ale od czegoś trzeba zacząć na rozgrzewkę:) Ta notatka oryginalnie powstała z okazji Halloween dla Mrówkojada. Skoro Odense ZOO (Dania) pojawia się tutaj dopiero po raz pierwszy będzie ona odrobinę zmodyfikowana, a samo zoo przestawię bliżej niebawem pewnie już w zimowej odsłonie

/A little bit out-of-date, but I need something for warming up :) This post was written for the Mrówkojad for Halloween update. Since Odense Zoo is here for the first time, this post will be a bit modified, and the zoo itself will be introduced later rather in a winter scene.

zoologic garden animals pumpkin